Tematem książki jest historia osławionych "obozów generała Sikorskiego" na Wyspach Brytyjskich w latach 1940-1943. Rozdział pierwszy, najobszerniejszy, poświęcony jest Zgrupowaniu Oficerów Nieprzydzielonych/Samodzielnemu Obozowi Oficerskiemu/ Stacji Zbornej Oficerów w Rothesay. Omówiono w nim okoliczności utworzenia tego ośrodka w sierpniu 1940 r., jego organizację, warunki życia oficerów i wielokrotnie podejmowane próby reorganizacji - zwłaszcza tę z marca 1941 r. - oraz przyczyny likwidacji placówki w końcu 1943 r. Autor starał się także ustalić przybliżoną liczbę oficerów, którzy w latach 1940-1943 przeszli przez obóz w Rothesay. W rozdziale drugim przedstawiono historię Podobozu/Obozu Oficerskiego w Tighnabruaich, w trzecim zaś - dzieje owianego ponurą sławą obozu dyscyplinarnego dla żołnierzy PSZ mieszczącego się najpierw w Kingledoors (od września 1940 r.), później w Shinafoot (od listopada 1940 r.) i wreszcie (od końca maja 1941 r. do likwidacji pięć miesięcy później) w Abernethy. Uzupełnienie opracowania stanowi dwadzieścia dokumentów zamieszczonych w aneksie. Są to przede wszystkim rozkazy, plany i sprawozdania dotyczące funkcjonowania wspomnianych obozów, a także lista z nazwiskami 705 oficerów przewidzianych do przeniesienia do obozu w Rothesay, którą szef Sztabu Naczelnego Wodza płk Tadeusz Klimecki przekazał 4 listopada 1940 r. dowódcy I Korpusu Polskiego gen. Marianowi Kukielowi, oraz sporządzony przez autora - zapewne niekompletny - obejmujący siedemdziesiąt nazwisk wykaz oficerów, którzy w latach 1940-1942 trafili do obozu w Tighnabruaich.
UWAGI:
Bibliografia na stronach 179-184. Indeksy.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Zagłada polskich jeńców wojennych przetrzymywanych w trzech obozach specjalnych NKWD: Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, była wydarzeniem, które nie miało precedensu w nowożytnych dziejach. Zrozumiałe skądinąd dążenie do wyjaśnienia genezy zbrodni, jej przebiegu, a także ustalenia miejsc pochówku zamordowanych usuwało los garstki ocalonych z zagłady katyńskiej na margines badań historycznych. Tym samym niejako w zawieszeniu pozostawało nader trudne, ale i kłopotliwe pytanie: co sprawiło, że spośród prawie 15 tysięcy polskich jeńców, którym nie było dane przeżyć wiosny 1940 roku, stalinowskie władze darowały życie niespełna 400 z nich, w tym 250 oficerom i podchorążym WP. Ocalałych z zagłady osadzono w Griazowcu i poddano wzmożonej indoktrynacji oraz agenturalnemu rozpracowaniu, by w ten sposób uczynić z nich narzędzie stalinowskiej polityki w sprawie polskiej. Tych, nielicznych zresztą oficerów, którzy podjęli współpracę z organami NKWD, spotkało potępienie ze strony patriotycznie nastawionej jenieckiej większości, wiernej żołnierskiej przysiędze i legalnym władzom polskim na obczyźnie".
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Zagłada polskich jeńców wojennych przetrzymywanych w trzech obozach specjalnych NKWD: Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, była wydarzeniem, które nie miało precedensu w nowożytnych dziejach. Zrozumiałe skądinąd dążenie do wyjaśnienia genezy zbrodni, jej przebiegu, a także ustalenia miejsc pochówku zamordowanych usuwało los garstki ocalonych z zagłady katyńskiej na margines badań historycznych. Tym samym niejako w zawieszeniu pozostawało nader trudne, ale i kłopotliwe pytanie: co sprawiło, że spośród prawie 15 tysięcy polskich jeńców, którym nie było dane przeżyć wiosny 1940 roku, stalinowskie władze darowały życie niespełna 400 z nich, w tym 250 oficerom i podchorążym WP. Ocalałych z zagłady osadzono w Griazowcu i poddano wzmożonej indoktrynacji oraz agenturalnemu rozpracowaniu, by w ten sposób uczynić z nich narzędzie stalinowskiej polityki w sprawie polskiej. Tych, nielicznych zresztą oficerów, którzy podjęli współpracę z organami NKWD, spotkało potępienie ze strony patriotycznie nastawionej jenieckiej większości, wiernej żołnierskiej przysiędze i legalnym władzom polskim na obczyźnie".
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Porządkując stare listy, Małgorzata Szejnert trafia na rodzinną zagadkę. W maju 1943 roku wuj Ignacy Raczkowski został pochowany na cmentarzu w Rothesay na wyspie Bute. Dlaczego w domu o tym nie mówiono? Czy jego obecność na wyspie mogła być czymś wstydliwym?Szukając odpowiedzi, reporterka rusza w podróż śladami wuja - do londyńskich archiwów i do Szkocji. Stopniowo odkrywa kłopotliwy epizod II wojny światowej: obóz odosobnienia dla polskich oficerów prowadzony przez polskie władze wojskowe.Oficerowie mogli grać w brydża, chodzić na potańcówki i uczyć się angielskiego. Bomby nie spadały na Bute. Czasami widmowe wraki storpedowanych okrętów wpływające do zatoki przypominały, że nie tak daleko świat płonie. Ale przymusowy pobyt na wyspie Polacy przeżywali jako okrutną karę.Wyspa Węży to przełamująca schematy opowieść o wojnie, która częściej niż walką bywa wyczekiwaniem. Skrupulatnie odtwarzając wydarzenia sprzed ponad siedemdziesięciu lat, Małgorzata Szejnert opowiada o naszej sile i bezsilności, o honorze i skazach na nim. A także o pamięci i niepamięci: osobistej, rodzinnej, zbiorowej. Przede wszystkim jednak kreśli nasz poruszająco aktualny, niepokojący portret własny.
UWAGI:
Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Porządkując stare listy, Małgorzata Szejnert trafia na rodzinną zagadkę. W maju 1943 roku wuj Ignacy Raczkowski został pochowany na cmentarzu w Rothesay na wyspie Bute. Dlaczego w domu o tym nie mówiono? Czy jego obecność na wyspie mogła być czymś wstydliwym?Szukając odpowiedzi, reporterka rusza w podróż śladami wuja - do londyńskich archiwów i do Szkocji. Stopniowo odkrywa kłopotliwy epizod II wojny światowej: obóz odosobnienia dla polskich oficerów prowadzony przez polskie władze wojskowe.Oficerowie mogli grać w brydża, chodzić na potańcówki i uczyć się angielskiego. Bomby nie spadały na Bute. Czasami widmowe wraki storpedowanych okrętów wpływające do zatoki przypominały, że nie tak daleko świat płonie. Ale przymusowy pobyt na wyspie Polacy przeżywali jako okrutną karę.Wyspa Węży to przełamująca schematy opowieść o wojnie, która częściej niż walką bywa wyczekiwaniem. Skrupulatnie odtwarzając wydarzenia sprzed ponad siedemdziesięciu lat, Małgorzata Szejnert opowiada o naszej sile i bezsilności, o honorze i skazach na nim. A także o pamięci i niepamięci: osobistej, rodzinnej, zbiorowej. Przede wszystkim jednak kreśli nasz poruszająco aktualny, niepokojący portret własny.
UWAGI:
Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Porządkując stare listy, Małgorzata Szejnert trafia na rodzinną zagadkę. W maju 1943 roku wuj Ignacy Raczkowski został pochowany na cmentarzu w Rothesay na wyspie Bute. Dlaczego w domu o tym nie mówiono? Czy jego obecność na wyspie mogła być czymś wstydliwym?Szukając odpowiedzi, reporterka rusza w podróż śladami wuja - do londyńskich archiwów i do Szkocji. Stopniowo odkrywa kłopotliwy epizod II wojny światowej: obóz odosobnienia dla polskich oficerów prowadzony przez polskie władze wojskowe.Oficerowie mogli grać w brydża, chodzić na potańcówki i uczyć się angielskiego. Bomby nie spadały na Bute. Czasami widmowe wraki storpedowanych okrętów wpływające do zatoki przypominały, że nie tak daleko świat płonie. Ale przymusowy pobyt na wyspie Polacy przeżywali jako okrutną karę.Wyspa Węży to przełamująca schematy opowieść o wojnie, która częściej niż walką bywa wyczekiwaniem. Skrupulatnie odtwarzając wydarzenia sprzed ponad siedemdziesięciu lat, Małgorzata Szejnert opowiada o naszej sile i bezsilności, o honorze i skazach na nim. A także o pamięci i niepamięci: osobistej, rodzinnej, zbiorowej. Przede wszystkim jednak kreśli nasz poruszająco aktualny, niepokojący portret własny.
UWAGI:
Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Opublikowany dziennik wojenny porucznika rezerwy Eugeniusza Frąckiewicza, opracowany, przygotowany do wydania i opatrzony przypisami przez Małgorzatę Borczak, redaktorkę "Nowych Książek". Eugeniusz Frąckiewicz przez całe dorosłe życie był związany z Włocławkiem, przed wojną i po niej pracował w Państwa mieście jako nauczyciel, a jego żona Maria była włocławską dentystką. Książka - opublikowana w niewielkim nakładzie - nosi tytuł "Z Włocławka nad Bzurę. Dziennik z września 1939 roku", opatrzona jest wstępem i posłowiem opisującym życie autora. M. Borczak wspomina w niej często o ważnym dzienniku innego włocławianina z wyboru - Józefa Kozińskiego."Spisana odręcznie na 22 kartkach, podczas kampanii wrześniowej 1939 roku, opowieść mojego stryja porucznika rezerwy Eugeniusza Frąckiewicza o jego szlaku bojowym jako dowódcy plutonu łączności II batalionu 14 Pułku Piechoty, acz powściągliwa, pochłonęła mnie na tyle, że postanowiłam ocalić ją nie tylko dla siebie i rodziny. Z pewnością nie ma ona kolosalnej wagi historycznej, ale czyż kapitalne panoramy dziejów nie powstają z okruchów losu wielu różnych ludzi?" - Małgorzata Borczak.
UWAGI:
Bibliografia na stronie 85. Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni